Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po pijanemu podpisał, że natychmiast opuści mieszkanie. Teraz jest bezdomny, a z wódki nie zrezygnował

Katarzyna Piojda, [email protected]
Pan Bogdan był jeszcze pijany, gdy podpisywał dokumenty. Okazało się, że zgodził się na natychmiastowe opuszczenie mieszkania.
Pan Bogdan był jeszcze pijany, gdy podpisywał dokumenty. Okazało się, że zgodził się na natychmiastowe opuszczenie mieszkania. Jarosław Pruss
Historię 55-latka opisywaliśmy pod koniec lutego. Ta sprawa wzbudziła wówczas sporo emocji. I dlatego do niej powracamy.

Przypomnijmy: mężczyznę poznaliśmy, gdy stał w (jeszcze) swoim mieszkaniu. Trzeźwiał dopiero. A po pokojach krzątały się ekipy pakujące ciuchy w worki. To były rzeczy pana Bogdana. 55-latek właśnie tracił mieszkanie. Wówczas absolutnie nie miał pojęcia, dokąd pójdzie.

Bydgoszczanin wprowadził się do mieszkania w kamienicy w Śródmieściu w 2008 roku. Z żoną i z dorastającymi dziećmi. Wcześniej mieli swoje mieszkanie, ale je stracili za długi. To w centrum - wynajmowali. Dzieciaki długo w nowym miejscu nie pomieszkały. Krótko po przeprowadzce do Śródmieścia, wyjechały do pracy zagranicę. Schorowana żona trafiła do domu pomocy społecznej.

Pan Bogdan mieszkał sam, ale sam rzadko kiedy w domu był. - Kumple schodzili się do niego na libacje prawie codziennie, a właściwie: co noc - opowiadali sąsiedzi. Na wszystko ci sąsiedzi przymykali oczy, dopóki uciążliwy lokator nie zaczął zalewać ich mieszkań.

Przeczytaj także: Po pijanemu podpisał, że natychmiast opuści mieszkanie. Od wczoraj jest bezdomny
Mieszkanie jest bardzo mocno zadłużone - samotny mężczyzna w ogóle za nie nie płacił. A do tego kompletnie zdewastowane. To kompani od wspólnych zabaw okazali się złodziejami złomu. Najpierw imprezowali u pana Bogdana, a potem próbowali ukraść mu grzejniki, żeby je potem sprzedać na złomie. Gdy znowu chcieli ukraść kaloryfer, woda chlusnęła z rur tak, że zalało dwa mieszkania w pionie.

Tego lokatorzy nie wytrzymali. Interweniował - po raz kolejny - zarządca kamienicy. Wziął pana Bogdana krótko. Dał mu do podpisania dokument. Mężczyzna nie przeczytał, ale podpisał. Okazało się, że to dobrowolne zrzeczenie się lokalu. Na nic zdały się tłumaczenia, że 55-latek był przecież jeszcze pijany.

Spakował dobytek w kilka reklamówek i opuścił mieszkanie. Taki koniec Dokąd poszedł? - Do schroniska, ale podobno spędził tam jedynie kilka nocy - opowiada znajoma pana Bogdana, która teraz nie ma z nim kontaktu. Po tych kilku nocach wyprowadził się ze schroniska. - Bo z wódki nie zrezygnował - dodaje znajoma. Teraz mężczyzna śpi, gdzie popadnie. U znajomych, u nieznajomych. Czasem na klatce schodowej.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska