Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powiat ostrowski: Co po czterech latach pozostało z upadłej mleczarni "Ostrowia"?

Mieczyslaw Bubrzycki
M. Bubrzycki
Mijają cztery lata od ogłoszenia upadłości spółdzielni "Ostrowia". Ale dostawcy mleka wciąż nie mogą o niej zapomnieć. Zwłaszcza tym dostawcom mleka, którzy będą musieli dopłacić zaległe udziały

Wydaje się, że na dobrej drodze jest przyszłość samego zakładu, który pod koniec 2012 roku kupiła za ok. 50 mln zł grupa Milkiland, międzynarodowy producent nabiału działający w krajach Wspólnoty Niepodległych Państwa oraz Unii Europejskiej. Milkiland ma mleczarnie w Rosji i na Ukrainie, mleczarnia w Ostrowi jest pierwszą kupioną w Polsce.

Niestety, upadła mleczarnia wciąż śni się po nocach wielu osobom. Dotyczy to zwłaszcza kilkuset dostawców mleka, którzy będą musieli dopłacić zaległe udziały. Syndyk właśnie zaczyna wysyłać kolejne wezwania.

W marcu otrzymaliśmy maila od czytelnika, którego dotyka bezpośrednio ta sprawa:
"Syndyk masy upadłościowej MSM "Ostrowia" rozpoczął nową akcję wysyłania kolejnych wezwań do zapłaty. Głośna swego czasu sprawa, w którą zaangażowali się miejscowi politycy, nie przyniosła zamierzonego celu.

Sam zainteresowany jestem tą sprawą, syndyk pomimo kierowanej przeze mnie korespondencji, w dalszym ciągu domaga się uregulowania zaległych - jego zdaniem - udziałów w MSM "Ostrowia". Proszę o zainteresowanie się tą sprawą po raz kolejny. Wśród waszych czytelników jest więcej osób poszkodowanych w tej sprawie, którzy poznaliby szczegóły działania zaangażowanych w rozwiązanie tej sprawy Izb Rolniczych, przedstawicieli Ministerstwa Rolnictwa i miejscowych polityków"

Przypomnijmy, że po ogłoszeniu upadłości MSM "Ostrowia", jesienią 2011 roku do dostawców mleka upadłej "Ostrowie" docierają pierwsze wezwania do zapłaty różnych kwot. Wysyła je syndyk, a chodzi o uzupełnienie udziałów członkowskich. Ze statutu spółdzielni wynikało, że członkowie powinni mieć udziały w określonej wysokości, która miała związek z ilością sprzedanego spółdzielni mleka. Udziały powinny wpływać systematycznie, bo potrącano je od zapłaty za mleko.

Gdy do mleczarni wszedł syndyk, okazało się, że znaczna część członków miała jednak niższe udziały. Byli także tacy, którzy odeszli ze spółdzielni, jeszcze zanim została ogłoszona upadłość i oni też mieli niższe udziały od zadeklarowanych.

Kwoty, jakich żądał syndyk, były różne - od kilkuset do kilkunastu tysięcy złotych. Wielu dostawców twierdziło, że te żądania są nieuzasadnione. Nie kryli oburzenia, które narastało. Sprawa dotyczyła ok. 1300 rolników i kwoty - jak wtedy szacowano - prawie 3 mln zł. Rolnicy interweniowali u swoich wójtów, ale także u posłów i w izbie rolniczej.

Zainteresował się nią poseł Henryk Kowalczyk z PiS - były wiceminister rolnictwa, który spotyka się z rolnikami w gminach. Potem przyłącza się Mazowiecka Izba Rolnicza i PSL. W Zarębach Kościelnych na spotkaniu z rolnikami w tej sprawie. Jest wiceminister rolnictwa Tadeusz Nalewajk, są przedstawiciele izb rolniczych, którzy zaprezentowali ekspertyzę, z której wynika, że wadliwe były umowy spółdzielni z rolnikami oraz sam statut spółdzielni.

Na spotkaniu w Zarębach pada pomysł, aby rolnicy nie płacili syndykowi, a kilku rolników niech idzie w tej sprawie do sądu. Minister zapewnił, że wspólnie z izbami rolniczymi zapewni im pomoc prawną.
Jak informowaliśmy kilka tygodni temu, w Wydziale Gospodarczym Sądu Rejonowego w Ostrołęce z inicjatywy Mazowieckiej Izby Rolniczej odbyło się kolejne spotkanie dotyczące uzupełnienia przez rolników wkładów członkowskich. Okazało się, że do tej pory sądy wydały 12 prawomocnych wyroków zasądzających od rolników uzupełnienie nie wniesionych udziałów, natomiast jeden wyrok jest na korzyść rolnika.

Syndyk masy upadłości dokonał natomiast weryfikacji wszystkich spraw i do sądów kwalifikuje się 318 z nich (chodzi w sumie o 544 tys. złotych), nie kwalifikują się natomiast 792 sprawy i ci rolnicy nie będą wzywani do uzupełnienia wkładów. Rolnicy kwalifikujący się do sądów, najpierw będą otrzymywać wezwania przedsądowe. Syndyk poinformował, że w indywidualnych sprawach na wniosek rolnika rozważy możliwość spłaty wkładów w ratach.

Sprawa wydaje się więc zamknięta. Na liście ok. 1300 dostawców mleka, od których syndyk żądał uzupełnienia udziałów, pozostało 318 osób. Wielu z nich zapłaci jednak mniej niż pierwotnie żądał syndyk. Ile w sumie mniej, tego nikt nie jest w stanie precyzyjnie określić, ale jest to znacząca kwota. To efekt starań osób i instytucji zaangażowanych w obronę rolników oraz wyroków sądów w tej sprawie. Gdyby nie te starania, syndyk egzekwowałby należności od wszystkich i w wyższej kwocie.

- Wiem o tym, że syndyk ponownie wysyła wezwania o zapłatę udziałów - mówi poseł Henryk Kowalczyk. - Nie jestem już w stanie dalej skutecznie pomóc w tej sprawie. Naszym wspólnym sukcesem jest znaczne obniżenie wartości roszczeń, a te, które pozostały, są w mojej ocenie trudne do obrony, a mogą narazić rolników tylko na dodatkowe koszty sądowe.

- Izba rolnicza jest naturalnym reprezentantem rolników, w ich imieniu chcę podziękować tym, którzy zaangażowali się w tę sprawę: szczególnie posłowi Henrykowi Kowalczykowi, a także wiceministrowi Tadeuszowi Nalewajkowi, europosłowi Jarosławowi Kalinowskiemu i wójtom, szczególnie Rafałowi Kowalczykowi z Wąsewa. - mówi Tomasz Koczara, członek zarządu Mazowieckiej Izby Rolniczej. - Izba rolnicza była aktywna w pomaganiu rolników, zorganizowaliśmy kilka spotkań, izba była też autorem opinii w tej sprawie, którą przekazaliśmy sędziemu - komisarzowi. Te wszystkie działania odniosły wymierny skutek.

Pełny tekst przeczytasz w najbliższym papierowym wydaniu TO.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki