Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maciek ma złośliwy nowotwór jądra. Właśnie spełniło się jedno z jego marzeń

Robert Majkowski
Ból, strach, walka z chorobą nowotworową i prawdziwa bieda - tak wygląda życie 17-letniego Maćka, który razem z matką mieszka w ostrołęckim "pekinie". Spotkania z Lewandowskim i Błaszczykowskim nikt mu nie odbierze…

Maciek to najmłodsze z ośmiorga dzieci Ewy Napiórkowskiej. Od lutego oboje mieszkają w ostrołęckim "pekinie", czyli jednym z bloków przy ul. Sienkiewicza. Budynek z zewnątrz prezentuje się całkiem nieźle, wewnątrz to nora: zdewastowane drzwi, pomazane ściany, dokuczliwy smród. A przecież kilka lat temu oba bloki przeszły generalny remont (w tym roku planowany jest remont klatek schodowych, MOPR chce również - w ramach projektu "Zielona ławeczka" o dofinansowanie którego się ubiega - zagospodarować teren wokół budynków - przyp. red.).

W jednym z okołotrzydziestometrowych socjalnych mieszkań żyje 17-letni Maciej i jego mama. Kątem, u rodziny.

- Przygarnęli nas, bo nie mieliśmy już pieniędzy na wynajmowanie mieszkania - wyjaśnia Ewa Napiórkowska.

W mieszkaniu dwie wersalki i tapczanik, ława i stolik z telewizorem, za zasłoną część kuchenna i piec - tradycyjna "koza" (każdy lokal ma własny system grzewczy). Łazienka i toaleta w korytarzu.

Szokująca diagnoza

Ewa i Maciek to Romowie. Ona pochodzi z gm. Goworowo. W tym roku kończy 59 lat. Nie potrafi czytać ani pisać. Nauczyła się jedynie składać podpis.

- Jako dziecko żyłam w taborze. Moi rodzice nie umieli pisać ani czytać, nikt nie przejmował się edukacją dzieci, nie byliśmy objęci obowiązkiem szkolnym - tłumaczy. Wstydzi się, ale przez te wszystkie lata nie podjęła trudu nauczenia się liter.

Mieszkała w różnych miejscach Polski, ostatnio na Wybrzeżu. Maciek urodził się w Łodzi. Do Ostrołęki wróciła w 2008 roku.

- Antek chciał być bliżej rodziny. - Wspomina mężczyznę, z którym żyła. Nosi po nim żałobę. Antoni Kacperowicz zmarł 13 grudnia 2012 roku, po długiej, ciężkiej chorobie. Miał 55 lat. Był ważną postacią w środowisku ostrołęckich Romów. Można też powiedzieć, że jemu Maciek zawdzięcza życie. To on dostrzegł, że z chłopakiem jest coś nie tak.

- Nastolatek niechętnie rozmawia z matką, szczególnie o sferze intymnej - mówi kobieta. Pociągnięty za język przez Antoniego, Maciek wyznał dorosłym, że odczuwa ból.

- Wtedy szybciutko poleciałam z nim do lekarza - opowiada Ewa.

Diagnoza ich zszokowała: złośliwy nowotwór jądra. Operację usunięcia guza Maciek miał w ostrołęckim szpitalu, 31 października 2012 roku, kilka tygodni później trafił do kliniki chirurgii onkologicznej dzieci i młodzieży Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie przy ul. Kasprzaka. Tam, od końca stycznia do kwietnia 2013 roku miał cztery cykle chemioterapii, bo stwierdzono przerzuty do brzucha.

Niespodzianki od fundacji

Podczas jednej z wizyt w warszawskim szpitalu, Ewa Napiórkowska spotkała się z panią psycholog.

- Opowiedziałam, jak żyjemy, z jakimi problemami się borykamy. I ona uznała, że trzeba coś z tym zrobić.

Z inicjatywy pani psycholog, Maciek zgłoszony został do warszawskiej fundacji "Dziecięca Fantazja". Ta fundacja, z pomocą sponsorów, spełnia marzenia dzieci nieuleczalnie chorych.

- No i zadzwonili do mnie z tej fundacji, a po jakichś dwóch miesiącach przyjechały dwie młode dziewczyny. Z laptopem dla Maćka. Radocha była wielka - matka uśmiecha się na to wspomnienie. - Goście siedzieli z nami cały dzień. Miło było. I jeszcze spełnili jego wielkie marzenie. Dzięki temu trochę świata sobie pooglądał. A teraz musiałam zastawić laptopa w lombardzie, bo nie było za co żyć. Dostaniemy pieniążki na koniec miesiąca to wykupię tego laptopa - zapowiada.

Była jeszcze jedna niespodzianka dla Maćka. Przed meczem Polska - Szkocja chłopiec spotkał się z Robertem Lewandowskim i Kubą Błaszczykowskim - piłkarzami reprezentacji Polski. Nie było czasu na rozmowę, jedynie na zdjęcia. Maciek zwiedził też przy okazji stadion narodowy. Był tylko na treningu reprezentacji. Musiał wrócić do domu z powodu pogorszenia stanu zdrowia.

- Fajnie było - krótko opisuje wycieczkę niespodziankę.

Nie jest zbyt wylewny, na pytania odpowiada jednym, dwoma słowami.

- Zmieniła go ta choroba. Zamknął się w sobie - ocenia matka. - Dodatkowy cios to przeprowadzka tutaj. - Rozgląda się po niewielkiej przestrzeni, która od kilku tygodni stanowi ich azyl. Ewa ubiega się o mieszkanie socjalne, złożyła podanie do ratusza.

- Chodzę do urzędu miasta, proszę, błagam. Każą cierpliwie czekać. I czekam. Widzi pani w jakich warunkach czekam. Dziecko, które jest po chemioterapii, potrzebuje czystości, odpowiednich warunków. Tu ich na pewno nie znajdzie.

Zna biedę

Matka z synem żyją z zasiłków pielęgnacyjnych - wszystkiego niespełna tysiąc złotych miesięcznie. Ewie trudno znaleźć zatrudnienie, Maciek nie powinien pracować fizycznie.

- A on się rwie do pracy - podkreśla kobieta. - Mówi: mamo, pójdę na budowę. Jak ma pracować, kiedy jemu nie można dźwigać? A też chciałby, jak inne dzieci w jego wieku, mieć fajne ubrania, komputer, kosmetyki. To już kawaler, co tam gadać. Chociaż on rozumie sytuację, w jakiej się znaleźliśmy. Jest niewymagający. Biedę zna.

Maciek w ub. roku skończył gimnazjum - tokiem indywidualnym w ostatnim semestrze (2012/13), bo z powodu choroby opuścił wiele lekcji. Z opinii wydanej przez Poradnię Psychologiczno-Pedagogiczną w Ostrołęce wynika, że nie sprawiał problemów wychowawczych, był lubiany przez rówieśników. Edukację zakończył na tym etapie.

- Nie chcę teraz chodzić do szkoły. Myślałem o tym, ale w ogóle nie mogę się skupić - tłumaczy, dlaczego nie podjął nauki w szkole ponadgimnazjalnej.

3 września Maciek kończy 18 lat.
- Nie wiem, co dalej. Jak mamy żyć, z czego mamy żyć? Syn jest załamany, a ja się boję, żeby tutaj nie wpadł w złe towarzystwo. Nie powiem, pomagają nam: i prezydent, i MOPR. Dostawaliśmy z opieki pieniądze na lekarstwa, na wyjazdy do kliniki… Ale ciężko jest - wzdycha Ewa. Finansowo wspiera ich też rodzina.

- Ale nie możemy być stale na ich garnuszku. Dzieci pomagają, jak mogą i jestem im bardzo wdzięczna, ale ile jeszcze mogą pomagać? Walczą, żeby ich dzieci miały lepszą przyszłość. A ja? Jaką przyszłość mogę dać Maćkowi? Mnie do pracy nie chcą przyjąć, choć chętnie bym gdzieś poszła.

Marzenie matki

Na 12 marca Maciek miał wyznaczoną wizytę kontrolną w wa_rszawskiej klinice. Nie pojechali.

- Nie mieliśmy za co - Ewa rozkłada ręce. - Kolejną wizytę mamy wyznaczoną na 2 kwietnia. Muszę jeszcze iść z nim na USG. Prywatnie, bo na fundusz za długo trzeba czekać, a trzeba to załatwić przed wyjazdem. Ale nic, najważniejsze, żeby był zdrowy.
Takie jest marzenie matki. Szkoda, że żadna fundacja spełnić go nie może…

Fundacja "Dziecięca Fantazja" zajmuje się spełnianiem marzeń dzieci nieuleczalnie chorych w całej Polsce. W ciągu 10 lat działalności udało im się spełnić ponad 3500 fantazji.
Potrzeby są z roku na rok większe, gdyż przybywa podopiecznych. Wysyłając SMS na numer 7272 (koszt: 2,46 zł z VAT), każdy może pomóc spełnić marzenia dzieci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki