Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wirus tańca, czyli jak Aleksander Nevi Białobrzewski zachwycił widzów Polsatu

Cyprian Kucharuk
Cyprian Kucharuk
Aleksander Nevi Białobrzewski musiał ogolić klatę, tańczyć w ciuchach, które mu się nie podobały, przy komercyjnej muzyce, której sam by nigdy nie wybrał i opowiadać o sobie, według narzuconego przez producenta scenariusza

Tancerz Aleksander Nevi Białobrzewski z Rzekunia jeszcze dwa lata temu był w Ostrołęce osobą anonimową. Od tego czasu zmieniło się wiele. Najpierw jako członek ekipy Cats Claw Crew, a w tym roku solo wziął udział w polsatowskim programie "Got To Dance". Show telewizyjne wiele jego w życiu zmieniło na plus, choć Nevi nie ukrywa:

- Na pewno telewidzowie nie widzą, jak wiele w programach tego typu jest zaplanowane - opowiada. - Zanim znalazłem się po występie na backstage'u, już wcześniej ustalałem z Anią Głogowską, o czym będziemy mówić na żywo. Czasem ćwiczyliśmy dialog, aby nie było klapy. Wszystko musi wyjść na tip top, być wykonane na czas, co było dla mnie największym wyzwaniem. To wyprowadzało z równowagi. Czasu było szczególnie mało pomiędzy półfinałem a finałem. Właściwie miałem jeden dzień na przygotowanie choreografii, bo cały tydzień szukałem muzyki, która wciąż nie podobała się reżyserowi.

"Przeboje" z muzyką Aleksander zapamiętał szczególnie.
- Inspirację na choreografię czerpałem z książki "Soulight" z gatunku fantasy, którą napisałem - mówi. - Jest w niej wiele o tańcu. Starałem się też w tańcu przemycić wątki z mojego życia.

W finale był już jednak odgórny nakaz wyboru utworu komercyjnego z kilkoma milionami wyświetleń na You Tube.
- Wybrałem, do 4 w nocy siedziałem i go miksowałem. Później poproszono mnie jednak o zatańczenie do innego utworu tego samego wykonawcy, bo ma 20 mln więcej wyświetleń na youtube i bardziej porwie widza. Powiedziałem stanowczo nie. Utwór mnie nie ruszał, w ogóle go nie czułem. A to zmniejsza wartość pokazu tanecznego.

Nie tylko muzyka była starannie dobierana. Aleksandra przekonano m.in., aby zgolił klatkę piersiową na potrzeby programu. A w półfinale trzykrotnie zmieniał strój. Chciał wystąpić w koszulce zrobionej dla niego specjalnie przez brata. Nie spodobała się reżyserowi. Szara koszula nie znalazła uznania w oczach szefa produkcji. W końcu kupiono mu takie ubranie, które pasowało.

- Jak przyjechali do mnie zrobić materiał, mieli swój scenariusz - mówi. - W dużym zeszycie już wcześniej zapisali co mam mówić. Z czym się zgadzałem, powiedziałem. Gdy kazali mi powiedzieć np. "jestem filozofem"- nie zgodziłem się. Wiele słów w filmie było jednak moich i moim zdaniem to właściwie wyszło najlepiej. Tego typu program zabija trochę wolność artystyczną. Ludzie myślą, że to jesteś ty jak tańczysz, a to nie jest tak do końca. Mi najbardziej podobał się mój występ castingowy. Właśnie dlatego, że nikt mi niczego nie narzucał.

Od castingu do finału Aleksander Białobrzewski poznał wielu ludzi. Część finalistów, w tym Kaczorexa, znał wcześniej, z występów tanecznych.
- Z innymi tancerzami poznawaliśmy się bliżej, gdy emocje opadały - opowiada. - Dobrze było z nimi porywalizować, choć też nie do końca czuję, że to była rywalizacja. Chodziło mi o pokazanie siebie, o wyrażenie siebie poprzez taniec, to było dla mnie najważniejsze. Było kilka osób, które się wzajemnie motywowały, wspierały, ale widoczny był duży dystans pomiędzy uczestnikami.

Podobnie jak pomiędzy tancerzami a jurorami.
- Jurorzy byli od nas odizolowani - mówi Nevi. - Ich słowa były motywujące, ale poza programem nie widziałem takiego zaangażowania w nasze występy. Ale po finale Alan Andersz przybił mi piątkę. To było bardzo miłe.

Aleksander docenia zwłaszcza opinie Anny Jujki i Michała Malitowskiego.
- Ale wszystkich jurorów szanuję i cenię, a Alan był bardzo pozytywnie nastawiony i dostrzegał w moich występach specyficzną energię, która wiele dla mnie znaczy.

Więcej przeczytasz w najnowszym wydaniu Tygodnika Ostrołęckiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki