Jak ustalono w procesie sądowym, 18 lutego 2009 r. około godziny 14.20 dziewczyna, wówczas uczennica trzeciej kasy gimnazjum, wychodziła z koleżankami ze szkoły. Dziewczyny zostały obrzucone śnieżkami przez uczniów, czekających w ganku i na dziedzińcu szkoły. Chłopcy przewrócili je na ziemię i nacierali śniegiem. Przestali na chwilę, gdy uwagę zwróciła im nauczycielka. Nastolatka chciała pomóc zaatakowanej koleżance, gdy jeden z uczniów ją popchnął. Upadła na zimę. Chłopcy kopali ją i obsypywali śniegiem. Zasłoniła głowę. Prosiła, aby przestali. Straciła przytomność. Gdy ocknęła się, napastników już nie było. Wróciła do domu, utykając i trzymając się za lewy bok. Płakała i krzyczała z bólu. Na pytania mamy, odpowiedziała, że uciekała przed chłopakami. Następnego dnia nie poszła do szkoły. Matka zabrała ją do lekarza, który stwierdził nerwobóle, przepisał leki, wystawił zwolnienie lekarskie i zlecił ponowną wizytę. Dziewczynę nadal bolał brzuch. Zasłabła u lekarza. Trafiła do szpitala w Ostrołęce, w którym spędziła trzy tygodnie. Przeszła operację. Od 11 do 13 marca 2009 roku była hospitalizowana w Instytucie Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie.
Zobacz także: Brutalnie bili i kopali
Sąd Rejonowy w Ostrołęce postanowieniem z 20 lipca 2010 r. umorzył sprawę przeciwko nieletnim uczestnikom zajścia. Ustalił, że uczestniczyli oni w bójce. Jednak nie postrzegali zdarzenia jako celowego, świadomego, brutalnego ataku na kogokolwiek. Chłopcy nie czuli się odpowiedzialni za zdarzenie i nie przeprosili dziewczyny.
Sąd pierwszej instancji stwierdził, że do zdarzenia doszło w godzinach lekcji na terenie gimnazjum. Miasto nie wykazało, aby szkoła była właściwie nadzorowana oraz aby nastolatka doznała obrażeń w okolicznościach, innych niż przez nią przedstawione. Podkreślił, że szkoła ma obowiązek nadzoru nad uczniami, gdy jest czynna i gdy dzieci mają możliwość przebywania na jej terenie. Zdarzenie trwało około 20 minut, więc szkoła miała czas na reakcję. Tymczasem oprócz jednej nauczycielki, przechodzącej przypadkiem obok rzucających się śniegiem dzieci, nie pojawił się żaden z dyżurujących nauczycieli. Dopiero po zdarzeniu dyrektor szkoły wystąpił z wnioskiem do prezydenta miasta o objęcie szkoły programem "monitoring wizyjny w szkołach i placówkach".
Ustalając wysokość zadośćuczynienia, Sąd Okręgowy stwierdził m.in., że powódka, mając zaledwie piętnaście lat, doznała obrażeń zagrażających życiu. Ma trwały uszczerbek na zdrowiu. Nie może biegać, uprawiać sportu, jak czyniła to wcześniej. Szybko się męczy. Jest na diecie. Ma bliznę na brzuchu. Cierpieniem dla niej było pięciomiesięczne leczenie. Z obawy przed rówieśnikami, podjęła naukę w trybie indywidualnym. Jej życie nie jest już jednak zagrożone, a stan zdrowia stabilny. Stąd wystarczające było 70.000 zł zadośćuczynienia.
Dzisiaj apelację rozpatrywał Sąd Apelacyjny w Białymstoku (apelacje wniosły obie strony).
Informacje pochodzą ze strony www Sądu Apelacyjnego w Białymstoku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?