Nasycalnia podkładów kolejowych w Ostrowi Mazowieckiej przestała działać w 1993 roku. Wkrótce minie dwadzieścia lat, a na rozległym terenie kolejowym nic dobrego się nie dzieje. Wyjątkiem jest prywatny zakład segregacji, który uruchomiono w głębi dużego placu, w pomieszczeniach wydzierżawionych od kolei.
Znaczna część obiektów stoi pusta. Wandale powybijali szyby w oknach, po zdewastowanych wnętrzach hula wiatr.
Bardzo boli to mieszkańców wielorodzinnych budynków mieszkalnych, dawniej kolejowych, dziś należących do lokatorów. Po zdewastowanych budynkach oprowadza nas Henryk Mroczyński, który przez 9 lat - na przełomie lat 70. i 80. - był dyrektorem technicznym ostrowskiej nasycalni.
- Tu był budynek administracyjny, a tu sklep - pokazuje. - Obok była remiza strażacka, bo produkcja podkładów była ryzykowna i cały czas musieli dyżurować strażacy. Była też świetlica, w której codziennie spotykały się dzieci, a w soboty młodzież miała dyskoteki. Czy nie można byłoby wyremontować choć części tych pomieszczeń i przywrócić je mieszkańcom? Przydałaby się świetlica dla dzieci, konieczny jest także plac zabaw.
Wspólnoty mieszkaniowe, do których należą sąsiednie budynki mieszkalne wraz z działkami, chętnie odkupiłyby od kolei wymagający gruntownego remontu budynek remizy wraz z niewielką działką. Niestety, kolej dzieląc grunt po nasycalni przyporządkowała temu budynkowi działkę o powierzchni 6000 m kw.
Mieszkańcy nie ukrywają, że liczą w tej sprawie na pomoc miasta.
Więcej przeczytasz o tym w najbliższym papierowym wydaniu TO.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?