Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spółdzielnia to nie tylko mieszkania

Jarosław Sender
O kondycji i planach spółdzielni "Jubilatka" rozmawiamy z Lechem Gadomskim

n 20 marca rada nadzorcza spółki ciepłowniczej "Juma" odwołała z funkcji prezesa Adama Grabowca. Czy powodem mogło być między innymi to, że Spółdzielnia Mieszkaniowa "Jubilatka", największy odbiorca ciepła z "Jumy", nie chciał przyjąć proponowanych przez spółkę podwyżek na energię?

- Nie wiem, jakie były motywy rady nadzorczej, ale zapewne wpływ na tę decyzję miał fakt, że nie tylko "Jubilatka", ale też inni odbiorcy, nie zaakceptowali nowych taryf za energię cieplną i nie renegocjowali umów. To najlepiej spółce nie wróżyło.

n Podwyżki za ciepło są nieuniknione. Te proponowane przez prezesa Grabowca były rzeczywiście nie doprzyjęcia?

- Zgadzam się, że są nieuniknione. Ale nie w wysokości dwunastu procent, jak zaproponował były prezes "Jumy". W dodatku nie uzasadniając ich wysokości.

n Przecież musiała być przedłożona odbiorcom jakaś kalkulacja kosztów. Pamiętam, że przed poprzednimi podwyżkami, znacznie niższymi zresztą, była takowa przygotowana.

- A teraz nie. Prezes w piśmie do naszej spółdzielni z 29 grudnia ubiegłego roku podał jego zdaniem najistotniejsze przyczyny podwyżki, ale w niczym nie uzasadniały one jej wysokości. W dodatku prezes Grabowiec nie dopuszczał szans negocjacji taryf. Zarząd spółdzielni odpowiedział, że propozycja podwyżki w tej wysokości jest nie do przyjęcia. Liczyliśmy na to, że dostawca ciepła przystąpi do dyskusji na temat wysokości podwyżek. Zamiast tego jednak otrzymaliśmy kolejne pismo, ostrzegające, że spółka "Juma" może wypowiedzieć umowy na dostawy ciepła.

n Co to oznaczałoby dla spółdzielni i spółki?

- Spółdzielnia by się ogrzała sama, bo jesteśmy w stanie to zrobić. Ale spółka by zapewne upadła, bo komu by sprzedała ciepło, skory my stanowimy sześćdziesiąt procent odbiorców. A my, jako największy odbiorca, jesteśmy żywotnie zainteresowani prężnym rozwojem, a nie upadkiem spółki. Bo w największym stopniu ponosimy jej koszty utrzymania. Zależałoby nam więc bardzo na zwiększaniu liczby odbiorców, bo im ich więcej, tym mniejsze koszty utrzymania spółki i mniejsze podwyżki na ciepło. Te wszystkie kwestie należy zresztą rozpocząć od zmian treści umów, zawieranych w 2006 roku - w punkcie, który wprowadza tryb wprowadzania nowych cen.

n Jak ceny paliw, inflacja i inne koszty odbiły się na kondycji samej "Jubilatki" i jej spółdzielców?

- Spółdzielnia w tym roku nie wprowadzi żadnych podwyżek, które są od niej samej zależne - czyli na przykład stawki eksploatacyjnej. Ale nie mogliśmy uniknąć nałożonej przez miasto podwyżki cen wody i ścieków. Ani nieuniknionej podwyżki na energię cieplną. Na to jednak nie mamy żadnego wpływu. Spółdzielnia zamknie rok miniony dodatnim bilansem. Nie ma problemów finansowych…

n Choć krążą głosy o bankructwie…

- Też to słyszałem, ale stanowczo dementuję. Lada dzień ukażą się sprawozdania finansowe, których teraz ujawnić nie mogę - bo pierwsi powinni poznać je spółdzielcy, nie prasa. Prowadzimy działalność gospodarczą - dzierżawy, usługi, zarządzanie wspólnotami, telewizja kablowa - która pomaga zaspokajać potrzeby mieszkańców, bo przecież z czynszów ich zaspokoić nie sposób. Inwestujemy.

n Główna inwestycja rośnie naosiedlu Ciechanowska. To pierwszy po latach blok mieszkaniowy.

- Tak, 31 października tego roku oddamy do użytku nowy budynek - cztery lokale użytkowe oraz piętnaście mieszkań. Dwanaście własnościowych, trzy lokatorskie. Dwa lokale użytkowe też do sprzedaży, dwa do dzierżawy. Budynek powstaje wg najnowszych technologii, myślę, że będzie najładniejszym blokiem w mieście. To pierwszy krok w naszych planach inwestycyjnych. Trwają prace koncepcyjne nad budową dwóch kolejnych bloków na osiedlu Ciechanowska. Pierwszy, z czterdziestoma mieszkaniami powinien powstać w latach 2013-2014.

Zauważamy rosnący popyt na mieszkania w Makowie. I to nie tyle na własnościowe, co na wynajem. Młodych ludzi często nie stać na własne mieszkanie. Ale stać na wynajem. W mieście zaś bardzo trudno wynająć mieszkanie. Myślę, że oferty spółdzielni będą atrakcyjne, także pod finansowym względem.

n Spółdzielnia przymierza się podobno także do organizacji przedszkola?

- Owszem, złożyliśmy wniosek o dofinansowanie placówki przedszkolnej. Do Mazowieckiej Jednostki Wdrażania Programów Unijnych w ramach programu "Zmniejszanie nierówności w stopniu upowszechniania edukacji przedszkolnej". Decyzja o zakwalifikowaniu wniosku ma zapaść czwartego kwietnia. Dostalibyśmy pieniądze na pierwszy rok funkcjonowania przedszkola. Potem będziemy musieli utrzymać się sami.

n Uważa Pan, że będą chętni?

- Myślę, że tak. Trzy makowskie przedszkola są przepełnione. Prywatne jakoś nie powstają. Dobrze, jeśli pojawi się nowa propozycja dla dzieci. Nie sądzę, żeby był problem z naborem. Zwłaszcza że będziemy starali się zorganizować atrakcyjną placówkę.
n Gdzie mieściłoby się przedszkole?

- Adaptowalibyśmy na nie osiedlowy dom kultury.

n To znaczy, że zrezygnujecie z działalności tej placówki? Otwarcie domu kultury swego czasu wzbudziło wiele emocji. Uważa Pan, że spełnił on jakąś rolę w życiu miasta?

- Zorganizowaliśmy dom kultury w odpowiedzi na sugestie mieszkańców, że na spółdzielczym osiedlu przydałaby się taka placówka. Okazało się jednak, że zainteresowane są nią tylko dzieci, więc na pracę z nimi się nastawiliśmy. Nie wiem, czy zlikwidujemy dom kultury. Może tylko zmieni lokalizację, jeśli będziemy organizować przedszkole. Spółdzielnia mieszkaniowa, która skupia znaczną część mieszkańców miasta powinna jednak spełniać różne funkcje, także kulturotwórcze.

n Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki