Pan Zdzisław z Ostrołęki - 93 lata - (nazwisko do wiadomości redakcji - przyp. red.) nie może pogodzić się z faktem, że jego najukochańsza żona Natalia (90 lat) po kilkugodzinnym pobycie w ostrołęckim szpitalu, była w tak złym stanie, że umarła.
W czwartek, 27 października, pani Natalia upadła w domu i rozcięła sobie skórę na czole. Około godziny 4.30 po kobietę przyjechało pogotowie.
- Około godz. 10.30 pojechałem samochodem do szpitala zawieźć żonie bułeczkę. Pokazano mi ją leżącą na łóżku. Pan doktor oświadczył, że robiono jej badania komputerowe głowy i powiedział, żebym się nie martwił, że nic poważnego nie ma. Stwierdził, że mogę zabrać żonę do domu - mówi pan Zdzisław.
I tak zrobił. Przed domem starszy mężczyzna chciał wyjąć żonę z samochodu, tak jak zwykle to robił. Próba jednak się nie powiodła.
- Córka zobaczyła przez okno, że siłuję się na darmo - opowiada wdowiec. - Zaproponowała, by zawieźć mamę z powrotem do szpitala i poprosić, aby przywieziono ją karetką. Poza tym widziała, że mama była jakaś zmieniona obolała, ciężko oddychała. Pomyślała, że jak ją zobaczą w szpitalu taką, to może coś poradzą. Oczywiście ja się na to zgodziłem od razu.
Na Izbie Przyjęć przedstawił sytuację.
- Wtedy pielęgniarki zaczęły mnie atakować, pytać po co ją przywiozłem. Mówiły, że to już nie jest ich pacjentka - opowiada ze smutkiem. - Lekarz, albo pielęgniarz w kółko powtarzał, że on by się wstydził przyjeżdżać z powrotem z żoną i prosić o przywiezienie karetką. Twierdził, że mogliśmy wezwać sąsiadów.
Ostatecznie kobieta została w szpitalu. Po kilku godzinach karetka przywiozła ją do domu.
- Oddychała z trudnością i dziwnie parskała ustami - opowiada jej mąż. - Z trudem łapała powietrze. Pobiegłem do przychodni lekarza rodzinnego prosić o wizytę domową. Pani doktor zgodziła się przyjść później albo na drugi dzień. Kiedy wróciłem do domu, zobaczyłem, że córka zaczyna uciskać żonie klatkę piersiową. Zadzwoniłem na 999.
Karetka przyjechała o 16.15. Lekarz podłączył aparaturę. Ale było za późno...
- Sprawę znam tylko z doniesień medialnych. Czytelnik nie wniósł do szpitala oficjalnej skargi na piśmie. Jeśli wpłynie do nas taka, wówczas na pewno ustosunkujemy się do zarzutów Czytelnika. O wyjaśnienie poproszę lekarzy i pielęgniarki, którzy tego dnia pełnili dyżur na Izbie Przyjęć - powiedział nam Włodzimierz Kucharski, z-ca dyrektora ds. medycznych szpitala w Ostrołęce
Więcej o tej wstrząsającej historii w papierowym wydaniu Tygodnika Ostrołęckiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?