Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ten chłopak był kiedyś...dziewczyną

ekruczyk
Nicolas Prusiński trzy lata temu przeszedł operację zmiany płci. Kiedy się dzisiaj na niego patrzy, trudno uwierzyć, że kiedyś był... dziewczyną.
Nicolas Prusiński trzy lata temu przeszedł operację zmiany płci. Kiedy się dzisiaj na niego patrzy, trudno uwierzyć, że kiedyś był... dziewczyną.
Trudno w to uwierzyć.

Gdybyśmy się nie znali, to by mnie ręce świerzbiły, żeby ci natłuc - Marianna usłyszała w pracy po tym, jak rozpoczęła kurację hormonalną. A jednak w najtrudniejszych chwilach, osoby z którymi pracuje wspierały ją. Gdy została wyrzucona z domu i nie miała gdzie spać, nocowała w biurze. Ale nie chce podawać nazwy przedsiębiorstwa. - Szef nie życzy sobie, żeby firma była kojarzona z dziwakami - tłumaczy Marianna.

Czuli, że coś jest nie tak

Historie osób transseksualnych (TS) zaczynają się podobnie. "Od zawsze" czuły, że coś jest nie tak. Ciało uwierało, jakby nie należało do nich. Starały się więc odkryć to, kim są. Musiały zmierzyć się ze sobą, z bólem psychicznym i fizycznym. Ale i z rodziną, znajomymi, sąsiadami, nauczycielami. Bo jak im wytłumaczyć, że to ciało nie jest ich, że muszą je zmienić? Mówią, że to trudna walka. Nigdy jednak nie żałowali, że ją podjęli.

Marianna o tym, że jest "inna" wiedziała od zawsze: - Byłam małym chłopcem, a chciałam robić to, co dziewczynki: ubierać się jak one, tak samo układać włosy, zachowywać się dziewczyńsko. Byłam "po stronie dziewczyn". Nie rozumiałam agresji chłopców. Nie pasowałam do nich.

Zauważali to wszyscy: - Jaki elokwentny chłopczyk, dojrzały jak na swój wiek - mówili o niej nauczyciele. A rodzice: - Maminsynek, co za baba!
Kiedy była starsza, przebierała się w domu w ubrania siostry i mamy. Dbała o wygląd, depilowała brwi. Znajomi i rodzina nieustannie się z niej wyśmiewali. O tym, że jest transseksualna dowiedziała się od kuzyna, kiedy miała kilkanaście lat. - Byliśmy bardzo ze sobą zżyci i on domyślił się, co się ze mną dzieje...

Nie mam już rodziny

Marianna początkowo nie chciała przyjąć do wiadomości swojej transseksualności. Próbowała żyć normalnie, w ciele mężczyzny, w którym się urodziła. Jako facet stanęła na ślubnym kobiercu, a w wieku 19 lat miała już córkę.

- Byliśmy na to za młodzi, ale oboje chcieliśmy "się wyrwać" - wspomina.
Dwa lata temu, w wieku 43 lat, poszła do seksuologa po poradę. Miała dosyć tego "szarpania się ze sobą". - To była gehenna. Żyłam nie swoim życiem, w nie swoim ciele. Tego, jak to boli, nie zrozumie nikt, dopóki sam nie przeżyje - tłumaczy. - Żona poszła ze mną.

Seksuolog zdiagnozował u Marianny transseksualność. - Powiedział, że nie da się tego zmienić - wspomina Marianna. - Dla żony to był szok. Straciłam ją i córki. Nie chcą mnie znać. Wyprowadziłam się z domu i tułałam po znajomych. Nocowałam też w biurze firmy, w której pracuję, a często, nawet zimą, w samochodzie.

Marianna od dwóch lat bierze przepisane przez lekarza hormony, dzięki którym już rozwinęły się jej piersi, wyładniały włosy, zmniejszył się zarost. Teraz czeka ją rozprawa w sądzie. - Muszę pozwać własnych rodziców, aby mieć dokumenty zgodne z moją płcią psychiczną - tłumaczy Marianna. - Nie jest łatwo, ale takie jest polskie prawo.
Jeśli sąd uzna, że może zmienić dokumenty, będzie mogła przejść operację. Bez wyroku jest to niemożliwe. Ale prędko ich nie dostanie - jej rodzice twierdzą, że jest chora psychicznie.
- To nic. Uczucie lekkości, jakie zyskałam, dzięki rozpoczęciu korekty płci jest bezcenne - dodaje.

Ile kosztuje zmiana płci

W Polsce korekta płci nie jest refundowana, więc osoba chcąca poddać się takiemu zabiegowi musi sama, z własnej kieszeni, zapłacić kilkadziesiąt tysięcy złotych. W przypadku leczenia osób transseksualnych z M/K (z mężczyzny w kobietę) potrzebna jest tylko jedna operacja. Pozwala ona na przekształcenie narządów płciowych męskich w żeńskie. Dochodzą do tego zabiegi chirurgii plastycznej: usunięcie jabłka Adama, korekta kości twarzy, depilacja twarzy, klatki piersiowej, wszczepienie implantów piersi (jeśli nie rozwiną się pod wpływem hormonów). Wszystko kosztuje ok. 20 tys. zł.

Natomiast na korektę płci z K/M (z kobiety w mężczyznę) trzeba przeznaczyć ok. 35 tys. zł., a cały proces zmiany trwa ok. 2-3 lat. I jest bardziej skomplikowany - wymaga trzech operacji. Pierwsza to mastektomia, czyli usunięcie piersi, druga (można jej dokonać dopiero po zmianie dokumentów) - histerektomia, czyli usunięcie wewnętrznych narządów rozrodczych (macicy i jajników z jajowodami), a trzecia polega na wytworzeniu członka i worka mosznowego.

Brat miał siostrę, a będzie miał brata

- Mam już 18 lat i wreszcie mogę rozpocząć leczenie - cieszy się Filip z Gdańska. Na razie wygląda jak dziewczyna, ale już używa męskiego imienia. Czeka na swoją pierwszą wizytę u lekarza. - Pojadę do doktor Robachy z Łodzi - zapowiada. - Jest seksuologiem i od niej wszystko się zaczyna.
Z Gdańska do Łodzi jest kawałek drogi, ale słyszał o doktor wiele dobrego, a w gdańskich sądach jej opinia jest uznawana za rzetelną.
- Nie jestem zbyt typowym TS. Większość takich osób jest hetero, a ja jestem homo - wyznaje.

To, że coś jest nie tak, poczuł w połowie podstawówki: - Było mi ze sobą źle. Miałem wrażenie, że jestem inny, choć nie wiedziałem dlaczego. Denerwowało mnie, że jestem uznawany za dziewczynę - tłumaczy Filip. Potem było coraz gorzej: - Zacząłem dojrzewać. I wtedy pojawiły się problemy, które ciągną się za mną do dziś. Jeśli ktoś nie akceptuje sam siebie, to często zaczyna chorować na depresję - wyjaśnia. - Nie boję się tego, co będzie po operacji, kiedy już będę sobą. Raczej obawiam się tego dyskomfortu, gdy będę "pomiędzy" - z prawie całkowicie męskim ciałem, ale z dokumentami na kobiece nazwisko.

Jeśli doktor skieruje go do leczenia, Filip wie, że może liczyć na pomoc rodziny:
- Pierwsza operacja kosztuje 8 tysięcy! Mama zaoferowała mi pomoc - cieszy się. - Mama nie do końca rozumie, jak można chcieć zmienić płeć, ale powiedziała, że dla niej najważniejsze jest, żebym w końcu był szczęśliwy, zaczął korzystać z życia. Skoro nie mogę w tym ciele, pomoże mi je zmienić - mówi Filip. - Mój brat też powiedział, że mnie akceptuje, bo przecież wciąż jesteśmy rodzeństwem. Tyle, że zamiast siostry będzie miał brata.

Także znajomi Filipa wiedzą, że jest transseksualny. - Jestem akceptowany i mało kto mówi do mnie w szkole per "ona" - wyjaśnia.
- Pamiętam, że bardzo zdziwiło mnie, gdy w przedszkolu mój dobry kolega użył wobec mnie rzeczownika "dziewczyna" - wspomina inny transseksualista, Wiktor Dynarski. Pochodzi on z Włocławka, teraz mieszka i studiuje w Warszawie.
Nigdy nie czuł się w gorszy od innych. - Po korekcie płci, być może trudno w to uwierzyć, w moim życiu nic się nie zmieniło. Jestem tym, kim zawsze byłem. Tyle, że wyglądam nieco inaczej niż dwa, trzy lata temu. Znajomi nie zareagowali na informację, że jestem transseksualny. Zaakceptowali to - uważa Wiktor. Od dwóch lat pracuje w Fundacji na rzecz osób transpłciowych Trans-Fuzja.

Myślałem, że jestem lesbijką

- Imię wybrałem po kuzynie. W dzieciństwie był dla mnie idolem - zaczyna Krzysztof. Rozmawiamy tuż przed jego wyjazdem do Wielkiej Brytanii. Jedzie z narzeczoną Anią do pracy, aby po powrocie móc spokojnie żyć pod Bydgoszczą. Choć nie wykluczają, że wyprowadzą się do większego miasta, gdzie nie musieliby obawiać się wścibskich spojrzeń i agresywnych komentarzy.

Ostatnią operację przeszedł w 1992 r. Nigdy nie żałował tej decyzji. Uważa, że dziś jest dużo trudniej zrobić korektę płci: - Wymyślają, że trzeba rodzinę po sądach ciągać. I cała procedura trwa dłużej. Kiedyś wystarczyło przedstawić w sądzie zaświadczenie od lekarza. Na drugiej rozprawie miałem już "wyrok". Sąd postanowił, że kobieta może być Krzysztofem. - Wszystko trwało miesiąc. I mogłem zmienić dokumenty.
I zrobił tak ze wszystkimi: z aktem chrztu, świadectwami szkolnymi, pracy. Podarł wszystkie zdjęcia. - Chciałem wymazać przeszłość. Teraz wiem, że nigdy od niej nie ucieknę.
Krzysztof i Ania od ponad roku są parą, planują wspólną przyszłość. Rodzina i znajomi nie wiedzą, że Krzysztof był kiedyś kobietą. - Ukrywamy to, bo obawiamy się, że rodzice mogliby tego nie zrozumieć i przestać się kontaktować z nami - mówi Ania.
Krzysztof powiedział jej, że jest transseksualny już na samym początku znajomości. - Byliśmy coraz bliżej siebie i nie chciałem jej oszukiwać - wyjaśnia Krzysztof.
- To był dla mnie szok - dodaje Ania. - Nie spotkałam wcześniej żadnej osoby, która "zmieniła płeć" i nic nie słyszałam na ten temat. Krzysztof starał się wyjaśnić wszystko, chciał żebym zrozumiała, co się z nim działo i to, kim teraz jest.

Jak udowodnić, że jestem facetem

- Dorastałem jako dziewczynka, ale zawsze wolałem bawić się z kolegami, kopać piłkę, bić się z kumplami, wchodzić na drzewa - wymienia Nicolas Prusiński. Ma 26 lat, w 2007 roku przeszedł ostatnią operację korekty płci.
Okres dojrzewania był trudny: - Nie czułem się dobrze będąc "po stronie dziewczyn". Ale też nie do końca byłem akceptowany przez chłopaków.
Był zamknięty w sobie, miał niewielu przyjaciół.

- Byłem dziewczyną, ale z chłopakami nigdy nie "chodziłem". Zawsze zakochiwałem się w kobietach - opowiada Nicolas. - Skończyłem 18 lat i wiedziałem, że muszę coś z tym zrobić. Zacząłem szukać informacji, do jakiego lekarza mogę pójść.
Znalazł prof. Lechosława Gapika. - Musiałem przejść rożne testy, aby stwierdzić, czy naprawdę jestem osobą transseksualną - wyjaśnia Nicolas. - Wyszły pozytywnie i rozpocząłem korektę płci.

Mówi, że przebył długą, ciężką drogę: - Musiałem ostro nad sobą pracować, ale było warto. Nareszcie czuję się dobrze i normalnie w swoim ciele.
Pierwsza operacja była najważniejsza: - Mogłem po niej chodzić latem w t-shirtach! Wcześniej, jako dziewczyna, obwiązywałem się bandażem, a to było bardzo bolesne.

Następnym etapem korekty płci była zmiana dokumentów: - Wyrobiłem nowe papiery i mogłem żyć już normalnie. A rodzina zareagowała rewelacyjnie! Choć trochę trwało zanim zaczęli mnie odbierać poważnie jako faceta. Musiałem udowodnić, że naprawdę nim jestem.
Dziś Nicolas pracuje jako trener fitness i tenisa oraz osobisty trener w Polsce i w Niemczech.

- Moi klienci sprawdzają w internecie, kim jestem, a stamtąd mogą się dowiedzieć wszystkiego o mojej przeszłości - opowiada Nicolas. - Niektórzy pytają, niektórzy nie. Wielu wie i jest ok. Nieważne, co mam lub miałem w spodniach, ważne jakim jestem człowiekiem i trenerem.

Źródło: Gazeta Współczesna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki