Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katastrofa w Smoleńsku. To nieprawda, że tupolew lądował! Przeczytaj, co mówi naoczny świadek tragedii (wideo)

źródło: gazeta.pl / fakt.pl
 ZOBACZ TO:  KATASTROFA W SMOLEŃSKU. ZDJĘCIA Z MIEJSCA TRAGEDII
ZOBACZ TO: KATASTROFA W SMOLEŃSKU. ZDJĘCIA Z MIEJSCA TRAGEDII Fot. youtube
Pilot Jaka-40, który przyleciał do Smoleńska tuż przed katastrofą tupolewa twierdzi, że prezydencki samolot wcale nie lądował. Jest to pierwsza publiczna wypowiedź osoby, która z pierwszej ręki zna ostatnie chwile lotu prezydenckiego samolotu.

Pilot Artur Wosztyl na smoleńskim lotnisku Siewiernyj lądował w sobotę 10 kwietnia tuż przed katastrofą tupolewa. Na prezydencki samolot czekał siedząc w samolocie.

Wspomina, że był jednym z tych, którzy rozmawiali z pilotami prezydenta o warunkach pogodowych.
- Ja osobiście rozmawiałem z mjr. Robertem Grzywną, drugim pilotem Tu-154. Przekazałem mu informacje o warunkach meteorologicznych i ostrzegłem go, że są nieciekawe - relacjonuje Wosztyl w Gazecie Wyborczej.

Czytaj więcej:
Wstrząsająca rozmowa pilotów Tupolewa tuż przed śmiercią

Według niego prezydencki samolot nie powinien był lądować w tak złych warunkach.
- I tupolew wcale nie lądował. Robił podejście do lądowania i w jego trakcie doszło do katastrofy - twierdzi.

Tłumaczy, jak piloci przygotowują się do lądowania.
- Podejście wygląda tak, że samolot zniża się do swojej minimalnej wysokości i wykonuje lot w kierunku lotniska. Jeżeli na tej wysokości w odpowiedniej odległości od drogi startowej ma kontakt wzrokowy z ziemią, może się zniżyć i kontynuować, nawet gdyby wieża podała mu gorsze warunki - mówi.

Czytaj więcej:
Nieludzki krzyk przerażenia i bólu zarejestrowany na czarnych skrzynkach. Pasażerowie wiedzieli, że zginą…

Tego, czy wieża odradzała pilotom lądowanie, czy też kategorycznie go zabroniła, Wosztyl nie chce zdradzić. Informacje o tym, jak przebiegała rozmowa pilotów tupolewa z wieżą, na pewno są na czarnych skrzynkach.

Czy wieża przez chwilę była przekonana, że samolot nie uderzył w ziemię, lecz odleciał na zapasowe lotnisko? Może o tym świadczyć dezorientacja pracownika obsługi, który wyszedł z budynku lotniska tuż po zderzeniu samolotu z ziemią. - To był mężczyzna w mundurze. Zapytałem, gdzie jest nasz tupolew - opowiada por. Wosztyl. - Odleciał, usłyszałem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki