Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznaj pasję Kazimierza Bondaryka z Ostrołęki. Sam o sobie mówi: "jajcarz"

I. Wysocka
Ludzie się dziwią. Pytają mnie czemu mężczyzna zajmuje się drapaniem pisanek? Przecież to babska robota! A ja im odpowiadam: a czemu nie? - opowiada Kazimierz Bondaryk z Ostrołęki, nietuzinkowy artysta-amator.
Poznaj pasję Kazimierza Bondaryka z Ostrołęki. Sam o sobie mówi:

Na skorupce jajka, zabarwionej na jednolity kolor, potrafi wyskrobać niemal wszystko. W jego kolekcji pisanek znajdziemy takie z motywami kurpiowskiej wycinanki, zwierząt, roślin, postaci myśliwych, czy rybaków. Na skorupce jajka wyskrobał też loga organizacji, a nawet... etykiety piw i postaci półnagich kobiet! Jedna z jego pisanek jest inspirowana zdjęciem Agnieszki Rylik, mistrzyni świata w boksie zawodowym, inna wdziękami Dody.

- Tworzę też pisanki na różne okoliczności: na śluby, komunie, chrzty - mówi. - Rodzina i znajomi mają już u siebie co najmniej jeden egzemplarz zrobionej przeze mnie pisanki.
Bondaryk urodził się w miejscowości Duchowlany na Białorusi. Gdy miał osiem lat, wyjechał z rodzicami i rodzeństwem do Polski. Do Ostro¬łęki trafili przypadkiem.
- Rodzice dostali przydział na mieszkanie. Do wyboru była możliwość zamieszkania w dwóch miastach: Ostrołęce i Otwocku. Do mie¬szkania w Ostrołęce można było wprowadzić się dwa tygodnie wcześniej. To zaważyło na wyborze - opowiada.

W Ostrołęce Kazimierz Bondaryk mieszka po dziś dzień. Obecnie jest na rencie. Wcześniej zajmował się głównie naprawianiem telewizorów - jak na technika elektronika przystało.
Rok, w którym zrobił swoją pierwszą pisankę, pamięta dokładnie.
- Wydrapałem ją scyzorykiem w 1994 roku - wspomina. - Tak od niechcenia, z ciekawości. Zbliżały się święta Wielkiej Nocy.

Od tamtej pory ten żmudny ale i efektowny sposób zdobienia jajek stał się jego pasją. W tym czasie ten skromny człowiek zrobił już tysiące pisanek. Początkowo do drapania używał noży robionych z brzeszczotów. Teraz skrobie je pilnikami własnej roboty.

- Pisanki mamy w całym domu - mówi Janina Bondaryk, żona naszego artysty. - Mąż tworzy je codziennie. Inspiruje go wiele rzeczy, obrazy, nawet komiksy. Kiedy jedziemy latem na Mazury, on zabiera wydmuszki. Kiedy zobaczymy łabędzie, na pisance są one. Kiedy ktoś łowi ryby, następnego dnia na pisance jest rybak. Nawet w święta Bożego Naro¬dzenia mieliśmy w domu oryginalną choinkę. Pisanki imitowały bombki!

Pytamy, czy kobiecie nie przeszkadza taka pasja męża.
- Mąż od zawsze miał zdolności manualne. Robił makatki. Ja nie mam nic przeciwko. Przynajmniej ma zajęcie - przyznaje. - Lepsze to, niż miałby gdzieś stać pod budką z piwem, jak niektórzy.

Pan Kazimierz brał udział w wielu przeglądach rękodzieła ludowego. Dyplomy, a nich gratulacje za zajęcie czołowych miejsc w konkursach, trzyma w specjalnej teczce. Na razie nie jest jednak wpisany na listę twórców ludowych. Ale ubiega się o to.

Swoje drapane dzieła sprzedaje. Za pisankę (w zależności od wzoru) z kurzego jajka zapłacimy 10-20 złotych, z gęsiego - 20-40 złotych, a ze strusiego - 70-150 zł. Pan Kazimierz robi też pisanki na specjalne zlecenie.

Poznaj pasję Kazimierza Bondaryka z Ostrołęki. Sam o sobie mówi:
Poznaj pasję Kazimierza Bondaryka z Ostrołęki. Sam o sobie mówi:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki