Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brutalnie bili i kopali

Jarosław Sender
Dwunastolatkowie pobili na terenie szkoły piętnastolatkę tak, że ta o mało nie przypłaciła tego życiem!

Piętnastoletnia Eliza, która trafiła do szpitala z rozerwanymi żołądkiem i przeponą oraz zalanym płucem, cudem uniknęła śmierci. Dziewczynkę urządzili tak jej koledzy ze szkoły - szóstoklasiści!

Rzecz miała miejsce na placu szkolnym Zespołu Szkół nr 3 na osiedlu Stacja w Ostrołęce w środę, 18 lutego. Szczegółową wersję wydarzeń tamtego dnia ustalili już ostrołęccy policjanci.

- Tuż po zajęciach lekcyjnych poszkodowana dziewczynka obstała za swoją koleżanką, która była nacierana śniegiem przez kilkuosobową grupę chłopców -relacjonuje Sylwester Marczak z Komendy Miejskiej Policji w Ostrołęce. - Nieletni rzucili w jej kierunku kilka śnieżek. Ustaliliśmy także, że gdy dziewczyna upadła, podbiegło do niej trzech dwunastolatków i zaczęli ją kopać w nogi i brzuch. Podczas całego zajścia chłopcy śmiali się. We wszystkim udział brał jeszcze jeden czternastolatek, który blokował drzwi szkoły uniemożliwiając w ten sposób poinformowanie nauczycieli o zdarzeniu.

Obrażenia, jak po wypadku drogowym

Dziewczynka nie przyznała się w domu do tego, co ją spotkało przy szkole. Mamie powiedziała, że potknęła się i boli ją brzuch. Była w szoku. Następnego dnia poszły do lekarza rodzinnego. Ten przepisał Elizie tabletki przeciwbólowe i kazał przyjść na kontrolę w poniedziałek. Jednak dziewczynka czuła się coraz gorzej. W końcu w piątek nie wstała już z łóżka. Pogotowie zabrało ją do szpitala.

- Nigdy w swojej karierze nie spotkałem się z tak ciężkimi obrażeniami po pobicu - powiedział nam anonimowo jeden z chirurgów ostrołęckiego szpitala. - Takie obrażenia spotyka się zazwyczaj u ofiar wypadków drogowych. Nie leczone kończą się zgonem. To przerażające, jak ci młodzie ludzie nie mieli wyobraźni, że tak łatwo można człowiekowi odebrać życie!

Pani Edyta, mama Elizy, na samą myśl o najgorszym płacze:

- Przecież gdyby nie szybka operacja, ona by nie przeżyła! - mówi z rozpaczą. - Serdecznie dziękuję lekarzom (ordynatorowi dr. Andrzejowi Jabłońskiemu oraz Krzysztofowi Sosińskiemu i Teresie Krysiak) z oddziału chirurgii ostrołęckiego szpitala za uratowanie życia mojej córce! Podziękowania za opiekę należą się także siostrom.

Święci nie byli, ale coś takiego!

Feralnego dnia obok grupy walczących na śnieżki przechodziła nauczycielka. Ale kazała im się tylko rozejść... Nie posłuchali.

Marek Wółkowski, dyrektor ZS nr 3 jest wstrząśnięty tym, co się stało. Wyjaśnia, że w fatalnym momencie zajęcia miały tylko dwie klasy, i to w innym skrzydle szkoły. Nikt nie mógł zobaczyć z okna co dzieje się na tyłach budynku.

- Jeszcze przed feriami prowadziliśmy w szkole pogadanki na temat bezpiecznych zabaw na śniegu i lodzie i bezpiecznego powrotu do domu. Teraz przeprowadzamy je ponownie - wyjaśnia. - Ci chłopcy nie byli święci, ale nic nie wskazywało na to, że mogliby zrobić coś takiego!

W szkole uruchomiono odpowiednią procedurę postępowania.

- Powołaliśmy zespół, który bada okoliczności tego nieszczęścia - mówi dyrektor. - Poinformowałem o fakcie urząd miasta, kuratorium w Os¬trołęce, zgłosiłem także tę sprawę do prokuratury. Panie psycholog i pedagog rozmawiają z dziećmi.

Dyrektor mówi o wypadku z trudnością.

- To pierwszy tego typu wypadek w naszej szkole - mówi. - Postępowanie szóstoklasistów jest postępowaniem złym i nagannym. Zależy nam na tym, by osoby, które zawiniły zostały odpowiednio ukarane.

Tymczasem podejrzani o pobicie chodzą do szkoły jak gdyby nigdy nic się nie stało, nie ponieśli żadnej kary. Mama Elizy nie może się z tym pogodzić.

Jestem zła

- Jak tak można? - pyta kobieta. - Dzieci mi mówiły, że Eliza straciła po kopaniu przytomność, a oni ją jeszcze zasypywali śniegiem - wybucha płaczem. - Moja córka to bardzo spokojna, grzeczna dziewczynka. Jak oni mogli jej to zrobić? Jakie oni dostali wychowanie, jakie wzorce w rodzinie? Nauczycielka przechodziła tamtędy i kazała im się tylko rozejść! Jestem zła na tę szkołę i będę zła!

Dyrektor Wółkowski tłumaczy:

- Sprawa jest złożona. Dochodzenie w tej sprawie prowadzi policja. Dopóki nie będzie jasnej sytuacji i nie będziemy wiedzieć ze stuprocentową pewnością kto zawinił, nie będziemy wyciągać wobec nich konsekwencji - mówi. - Teraz najważniejsza jest Eliza. Zrobimy wszystko, żeby wróciła do formy. Zapewnimy jej indywidualne nauczanie.

Dla pedagog szkolnej, Agnieszki Karpińskiej, brutalne zachowanie uczniów to duże zaskoczenie.

- To są chłopcy, którzy nie sprawiali wcześniej większych trudności wychowawczych, aczkolwiek lubili robić psikusy - mówi. - Odbierałam ich jako energiczne, inteligentne dzieci. W tym roku szkolnym byłam 29 razy w Poradni Psychologiczno-Peda¬gogicznej, ze skierowaniami uczniów z trudnościami w uczeniu się lub problemami z osobowością. Ale z tymi chłopcami takich problemów nie było. Nie wykazywali też skłonności do agresji. Brali udział w przedstawieniach szkolnych. Natomiast Eliza to bardzo spokojna, niemal niezauważalna dziewczynka. Nie było z nią żadnych problemów wychowawczych.

Dzień przed feralnym 18 lutego, pięciu szóstoklasistów (tych samych, którzy potem uczestniczyli w biciu Elizy) rzuciło śniegiem w szkolną tablicę z pucharami. W środę, 18 lutego po interwencji sprzątaczki, sprawa była wyjaśniana u pedagog Karpińskiej. Chłopcy obiecali przeprosić, po czym... poszli nacierać śniegiem dziewczyny, w tym Elizę. Następnego dnia przeprosili... panią sprzątaczkę.

Winy w dzieciach nie widzą

Kiedy pani pedagog dowiedziała się o pobiciu dziewczynki, przeprowadziła indywidualne rozmowy z każdym z chłopców. Każdy twierdzi, że nie zna Elizy i nie celowali do niej śniegiem. Winy w swoich dzieciach nie widzą też ich rodzice. Podczas zorganizowanego w szkole 25 lutego spotkania z nimi, żaden nie przyznał, że jego dziecko mogłoby być winne pobicia.

Tymczasem policjanci prowadzili dochodzenie w kierunku pobicia, na skutek którego poszkodowana doznała ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Sprawa wpłynęła do sądu w piątek, 27 lutego.

- W związku z tą sprawą powiem jedynie, że czyn karalny można przypisać nieletnim, którzy w chwili jego popełnienia ukończyli 13 lat - mówi sędzia Andrzej Piersa, przewodniczący Wydziału Rodzinnego i Nieletnich w ostrołęckim Sądzie Rejonowym. - W innym wypadku takie czyny mogą świadczyć o demoralizacji nieletnich. Skutkuje to tym, że na przykład nie mogą trafić do zakładu poprawczego. Ale można stosować wobec nich inne środki wychowawcze, takie jak młodzieżowy ośrodek wychowawczy albo nadzór kuratora. Na szczęście spraw takich jak ta, trafia do nas niewiele.

Eliza dopiero po tygodniu od operacji poczuła się trochę lepiej. Jest jednak pod ciągłą opieką psychologa. n

Iza Wysocka, PK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki