Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Emigrantka Zoe

Jarosław Sender
Jesteśmy zżyte ze sobą jak przyjaciółki- o swojej suczce shihtzu opowiada Zofia Klimczuk z Ostrołęki

Historia państwa Klimczuków i Zoe rozpoczęła się na nowojorskim Man-hattanie.

Pani Zofia pracowała u kobiety posiadającej szczenię shih tzu.

- Od początku bardzo się zżyłam ze szczeniaczkiem - opowiada.

W międzyczasie pracodawczyni rozwiodła się, a jej przyszły mąż miał uczulenie na psią sierść. Właścicielka stanęła przed podjęciem decyzji o oddaniu psa. Już wcześniej przez pół roku Zofia i Lucjan Klimczukowie opiekowali się w weekendy suczką i doskonale znali jej zwyczaje, stąd też wybór nowych właścicieli był prosty.

- Z Zoe od początku porozumiewałyśmy się telepatycznie. Ja czułam co ona chce, a ona bez problemu spełniała moje oczekiwania. Jesteśmy zżyte ze sobą jak przyjaciółki- mówi Zofia Klimczuk. - To był mój prezent - dodaje.

Prezent dość kosztowny, pies był bowiem z hodowli i kosztował 2500 dolarów, jak potem dowiedzieli się państwo Klimczuk.

Zofia i Lucjan poznali się w Ameryce. Oboje po przejściach, na początku wiedli ciężkie życie emigrantów.

- Wszystko nam się układa od kiedy Zoe jest z nami - mówi pani Zofia.

Po latach na obczyźnie podjęli decyzję o powrocie do Polski. Dwuletnia wówczas suczka doskonale zniosła długą podróż i była maskotką wśród pasażerów samolotu.

- Teraz Zoe jest emigrantką w Polsce - śmieje się Lucjan Klimczuk.

Suczka wciąż rozumie w dwóch językach.

- Kiedy mówię "daj buzi" i "give me a kiss" zawsze daje nam buzi - mówi pani Zofia.

Zoe bardzo lubi jeść to co jej właściciele.

- Pewnego dnia, jeszcze w Stanach, jedliśmy makaron z ketchupem. Pomyśleliśmy, że ostry dodatek może być ciężkostrawny dla psa. Tymczasem Zoe zmierzyła wzrokiem nasze talerze i odwróciła się od jedzenia. Dopiero z ketchupem zjadła wszystko ze smakiem - mówi pani Zofia.

Shih tzu chętnie towarzyszy właścicielom podczas prac w ogródku.

- Uwielbia obgryzać liście, przechadza się między grządkami. My pracujemy, ona też - podkreślają.

Zoe utrzymuje bardzo dobre stosunki z sąsiadami.

- Wita każdego z nich i jest lubiana. Żyje także w zgodzie z kotami i psami - mówi pan Lucjan.

Suczka nie znosi samotności.

- Bardzo przeżywa rozstania dlatego staramy się ograniczyć je do minimum. Chodzi z nami do urzędów, sklepów. Była nawet w ostrołęckim ratuszu u prezydenta Kotowskiego, który zresztą przyjął nas serdecznie z Zoe w swoim gabinecie - mówi dumna właścicielka.
Pielęgnacja nie nastręcza problemów, tym bardziej, że shih tzu bardzo lubi czesanie i kąpiele.

- Co trzy miesiące jest strzyżona u psiego fryzjera i nie gubi włosa więc nie widać, że mieszka z nami pies - mówi pan Lucjan.

Państwo Klimczuk polecają psa wszystkim ludziom cierpiącym na samotność.

- To najlepszy przyjaciel człowieka. Bez problemu wyczuwa nasze nastroje, a w dodatku Zoi posiada zdolność wyczuwania bólu - liże miejsca dotknięte chorobą- mówi pani Zofia.

Sześcioletnia suczka jest wybredna jeśli chodzi o wodę. Wybiera tylko tę czystą.

To właśnie między innymi na podstawie jej oceny wody, państwo Klimczuk wybrali dom, w którym obecnie mieszkają.

- Weszliśmy do domku. Podobał nam się, a Zoe z chęcią wypiła wodę z kranu. Uznaliśmy, że jeśli ona się tutaj dobrze czuje, my też będziemy szczęśliwi. Marzyliśmy o piesku, przytulnym domu, szczęśliwym życiu i nasze prośby zostały wysłuchane- mówi Lucjan Klimczuk.n

Małgorzata Stachowiak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki