Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ksiądz: chcę oczyścić Kościół z łapówek. Biskup: księdzu brak równowagi psychicznej

Jarosław Sender

Były proboszcz Krysiak twierdzi, że padł ofiarą zemsty biskupa, któremu nie chciał dać po raz trzeci łapówki

Ks. Stanisław, były proboszcz parafii Krysiaki, gm. Myszyniec, oskarża ks. biskupa Stanisława Stefanka o wymuszanie i przyjmowanie łapówek.

- Za parafię z Bokinach zapłaciłem tysiąc dolarów, a za parafię w Krysiakach - 5 tys. zł - twierdzi. Sprawą zainteresował media, hierarchów kościelnych, a nawet samego papieża. Rewelacje księdza poważnie potraktowało Centralne Biuro Antykorupcyjne, które przekazało sprawę do prowadzenia Prokuraturze Okręgowej w Łomży. Ta jednak odmówiła wszczęcia postępowania.

Pierwszą łapówkę, za przydział na parafię w Bokinach, ks. Stanisław rzekomo wręczył ks. biskupowi Stanisławowi Stefankowi w 2000 roku. Drugą, za parafię w Krysiakach, w 2006 roku. Trzeciej nie wręczył, bo postanowił, jak twierdzi "oczyścić z korupcji polski Kościół".

- Będą zeznawać też inni księża z parafii łomżyńskiej - zapowiada ks. Stanisław D.

- Dlaczego z owym oczyszczeniem ksiądz czekał tak długo? - zapytaliśmy.

- Dojrzało to we mnie - wyjawił nam ks. Stanisław. I zaprzeczył, by oskarżenia o łapownictwo, kierowane pod adresem ordynariusza diecezji łomżyńskiej, miały jakikolwiek związek z ostatnimi wydarzeniami (ks. Stanisławowi odebrano probostwo, dostał nakaz opuszczenia plebanii i nałożono nań suspensę - przyp. red.).

Listy z okupowanej plebanii

Ks. Stanisław D. urodził się w 1952 roku, wyświęcony został w 1981 roku. Pochodzi z Augustowa, ale ma podwójne obywatelstwo: polskie i amerykańskie. W Stanach przebywał przez 15 lat, był tam kapelanem w szpitalach. Po powrocie do Polski objął parafię w Bokinach koło Białegostoku. W 2004 roku, po buncie parafian w Bokinach, ks. Stanisław przyszedł do Krysiak. Tu także parafianie byli z niego niezadowoleni i zażądali odwołania proboszcza. Kuria, po kilku głośnych protestach (o czym obszernie pisaliśmy w Tygodniku), żądania parafian spełniła. 3 marca 2007 roku administratorem parafii Krysiaki został mianowany proboszcz parafii Myszyniec, ks. kan. Zbigniew Jaroszewski. Tego samego dnia kuria ogłosiła bezterminowy urlop ks. Stanisława. Nowego proboszcza parafianie z Krysiak doczekali się w sierpniu - funkcję tę pełni ks. Mirosław Teofilak. Jednocześnie ks. Stanisław otrzymał nakaz wyprowadzki z dotąd zajmowanej plebanii. Nie usłuchał, co prawdopodobnie bezpośrednio skutkowało nałożoną na niego 28 września minionego roku suspensą. Tym samym ks. Stanisław został pozbawiony uprawnień i dochodów wynikających ze stanu duchownego. Były proboszcz Krysiak nadal jednak mieszka na plebanii... i pisze listy.

Biskup kontra CBA

Ks. Stanisław D. twierdzi, że wszystkie jego nieszczęścia mają jedną przyczynę.

- Bo w odpowiednim momencie nie wręczyłem ordynariuszowi diecezji łomżyńskiej łapówki - mówi. Zresztą nie tylko mówi. Również pisze. W listopadzie minionego roku były proboszcz parafii Krysiaki zawnioskował do Centralnego Biura Antykorupcyjnego "o zatrzymanie ks. Biskupa Stanisława Stefanka, ordynariusza diecezji łomżyńskiej, jako równego obywatela Rzeczpospolitej Polski, zobowiązanego do przestrzegania prawa".

Ks. Stanisław oskarżył ks. biskupa o przyjmowanie i wymuszanie łapówek. Wyznał przy tym, że za parafię w Bokinach zapłacił biskupowi tysiąc dolarów, a za parafię Krysiaki - 5 tys. zł. "Kościół w Polsce jest bardziej skorumpowany niż instytucje świeckie, co jest przestępstwem i gorszeniem dla ludzi oraz hańbą dla biskupa, który łapówki bierze. Dlatego też należy zwalczać ten groźny proceder, więc chce w tej sprawie szczegółowo zeznawać i jestem przekonany, iż wielu innych księży (..) też zechce w tej bulwersującej sprawie zeznawać, aby oczyścić z łapownictwa Kościół Katolicki w Polsce" - napisał ks. Stanisław D.

CBA przekazało sprawę do Prokuratury Okręgowej w Łomży. Ale CBA nie było jedynym adresatem doniesień ks. Stanisława. Obszerne relacje dotyczące kościelnej korupcji skreślone ręką ks. Stanisława trafiły także do mediów i hierarchów Kościoła katolickiego w Polsce. Ks. Stanisław zapewnił nas przy tym, że wszystkie materiały do wiadomości otrzymał także ks. biskup Stanisław Stefanek.

- Ale żadnego odzewu od biskupa do tej pory nie miałem, nawet telefonicznego - mówi były proboszcz parafii Krysiaki.

Ukarany dla przykładu

W trzech kolejnych pismach, z października, listopada i grudnia ubiegłego roku ks. Stanisław D. pisze, że ordynariusz diecezji łomżyńskiej od wielu lat wymusza łapówki za parafie i za tytuły kościelne. Twierdzi też, że wymuszeń było wiele, ale, jak dotychczas, księża milczeli ze strachu przez represjami ze strony władz kościelnych. Ks. Stanisław ową zmowę milczenia postanowił przerwać. I od razu, jak twierdzi, spotkało się to z reakcją.

- Kiedy zacząłem o tym głośno mówić, ks. biskup wydał polecenie wymiany zamków w kościele w Krysiakach, abym nie miał do niego wstępu. Od tamtej pory, tj. od 5 kwietnia 2007 roku, jestem zmuszony Msze św. odprawiać w plebanii na stoliku - twierdzi.

Wśród represji, jakie go spotkały za ujawnienie rzekomego łapówkarstwa, ks. Stanisław wymienia także suspensę i pozbawienie wszelkich dochodów. Nie oddane mu zostały także prywatne pieniądze, które, jak twierdzi, zainwestował w parafię w Krysiakach (nieco ponad 65 tys. zł). "Błagam o pomoc w zmobilizowaniu Jego Ekscelencji ks. Biskupa o przeniesienie mnie na inną parafię i zaprzestanie znęcania się nade mną i innymi księżmi w diecezji oraz moją schorowaną 82-letnią mamą i gospodynią, które od kilku lat zamieszkują razem ze mną, ponieważ nic złego nie zrobiliśmy. Z przerażeniem stwierdzam, że Jego Ekscelencja w sposób ewidentny zmusza mnie od miesięcy do rezygnacji z kapłaństwa jako 55-letniego człowieka po przebytym zawale z 26-letnim kapłaństwem lub oczekuje na większą łapówkę" - te błagania pochodzą z listu wysłanego do hierarchów Kościoła Polskiego.

Los kierowany łapówkami

Ks. Stanisław uważa, że wszystkie jego nieszczęścia to wynik sprzeciwu przed daniem trzeciej z kolei łapówki. "Jestem pewien, że gdybym zawiózł biskupowi kopertę z co najmniej 20 tys. zł, to byłoby dawno przeniesienie i nie byłoby suspensy, ale sumienie mi nie pozwala" - pisze w liście do Episkopatu.

I stanowczo oświadcza, że nie wyprowadzi się z Krysiak, dopóki nie zostanie cofnięta "złośliwie nałożona suspensa", nie zostaną mu przez kurię zwrócone zaległe pieniądze i nie otrzyma przeniesienia na inną parafię w Polsce lub zagranicą.

- Łapówka nie może decydować o moim kapłaństwie i dalszym życiu - podkreśla ks. Stanisław. I dodaje, że pisma dotyczące jego losu są właśnie tłumaczone na język niemiecki i zostaną wkrótce dostarczone do Ojca Świętego Benedykta XVI. W ostatnim, grudniowym piśmie do Episkopatu Polski, ks. Stanisław żali się już tylko na obojętność. "Najbardziej jednak bolesnym zjawiskiem w Kościele Polskim jest obojętność wobec jednostki, czyli niechęć pomocy drugiemu księdzu, który jest w potrzebie, a wręcz zmierzanie do zepchnięcia go w przepaść, pozostawiając samemu sobie. A jeśli ten, pomimo wszystko, mając jeszcze siły dochodzi swoich racji i prawdy, to mówi się, że brak mu równowagi psychicznej, czyli jest wariatem. To jak mamy głosić Ewangelię Chrystusową i dawać dobry przykład ludziom" - pisze. - Nie jestem wariatem - zapewnia ks. Stanisław D. i pokazuje orzeczenie lekarskie, które ma świadczyć o dobrym stanie jego psychiki. Badania psychologiczne ksiądz musiał przejść, by otrzymać pozwolenie na broń, o którą się starał. Pozwolenie takie zostało mu wydane.

Brak znamion przestępstwa

- 31 grudnia Prokuratura Rejonowa w Łomży postanowiła odmówić wszczęcia postępowania w tej sprawie - poinformowała nas Maria Kudyba, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łomży.

Tym samym prokuratura uznała, że zebrany w tej sprawie materiał nie daje podstaw do uznania oskarżeń ks. Stanisława D. za wiarygodne. Na postanowienie prokuratury, ks. Stanisławowi D. przysługuje zażalenie do Sądu Rejonowego w Łomży. Ma na to siedem dni roboczych od daty doręczenia mu decyzji prokuratury.

- Żadnego pisma z prokuratury jak dotąd nie otrzymałem. Ale jeśli taka jest decyzja prokuratury, na pewno skorzystam z możliwości odwołania - powiedział nam 9 stycznia były proboszcz Krysiak, Stanisław D.

Tego samego dnia poinformował Prokuraturę Rejonową w Łomży, że pod koniec stycznia do złożenia zeznań o korupcji w kurii gotowy będzie kolejny ksiądz. My z kolei, również 9 stycznia, weszliśmy w posiadanie kopii listu ks. Stanisława, wysłanego 7 stycznia do Ojca Świętego Benedykta XVI oraz kopii pisma wysłanego 12 lipca 2007 roku przez ks. biskupa do Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu. W liście do Ojca Świętego ks. Stanisław szczegółowo relacjonuje niedole swojego życia i błaga o pomoc w przywróceniu do czynnego kapłaństwa. Z kolei w prośbie skierowanej do KWP w Radomiu o cofnięcie pozwolenia na posiadanie broni przez ks. Stanisława, ks. biskup Stanisław Stefanek zwraca uwagę na pogłębiający się u ks. Stanisława D. brak równowagi psychicznej. n

Anna Suchcicka

Fakty zawarte w wypowiedziach byłego proboszcza parafii Krysiaki mijają się z prawdą i naruszają tak zasady moralne, jak i normy Prawa Kanonicznego. Cierpliwe rozwiązywanie bolesnego problemu ks. D. jest prowadzone od kilku lat w oparciu o zasady kościelnego prawa.

Ból Kościoła jest tym większy, że sposób rozwiązywania problemu odbiega od zwyczajów właściwych praktyce Kościoła. Z dwóch powodów: sprawa dobrego imienia każdego człowieka, w tym przypadku kapłana, zwykle traktowana jest z miłosierną dyskrecją. Smutkiem napawa także fakt, iż ubolewania godny przypadek, przez nagłaśnianie go przez środki społecznego przekazu stał się niezdrową sensacją.

Ks. JarosŁaw Hrynaszkiewicz PrzewodniczĄcy WydziaŁu
Środków SpoŁecznego Przekazu Kurii w Łomży

Pod kościelnym dywanikiem

Zostałam wychowana, tak jak większość Polaków, w szacunku dla księży i wierze w ich nieomylność i wolność od zwykłych ludzkich przywar. Do tej pory gdy np. widzę księdza palącego papierosa, przyjmuję to ze zdziwieniem, zmieszaniem, a nawet niesmakiem. Z drugiej strony ksiądz, który potrafi być tak po ludzku normalny, nieodmiennie budzi mój zachwyt. Obie te postawy nie są chyba najlepsze. Świadczą o wpojonych mi stereotypach. A przecież kler tworzą zwykli ludzie, którzy mają chwile zwątpień, i którym zdarza się popełniać błędy. Wśród kleru zdarzają się także osoby chore psychiczne, przestępcy czy osoby "seksualnie podejrzane". Sam fakt bycia księdzem nie sprawia bowiem, że jest się ponad wszystko to, co zwykłych ludzi czasem dotyczy czy dotyka. Kościół jednak zwykł swoje problemy otaczać tajemnicą i rozwiązywać bez rozgłosu. A gdy tajemnica przestaje być tajemnicą, kościół zwykł milczeć.

Tak też jest w tym przypadku. Rok przyszło nam czekać na oficjalny, zdawkowy komentarz kurii w sprawie ks. Stanisława. Owo milczenie można traktować też jako obojętność. Co uczynił na to były proboszcz parafii Krysiaki, który chcąc przełamać ciszę rozesłał kopie dokumentów m.in. do "Rzeczpospolitej" i "Gazety Wyborczej". Pierwsza jednak publikacja dotycząca korupcji w kurii łomżyńskiej ukazała się w piśmie jawnie antyklerykalnym "Fakty i Mity" (ks. Stanisław twierdzi, że "Fakty i Mity" same znalazły do niego dojście). Gazeta ta obnaża najgorsze przywary kleru. Robi to stronniczo. Ale w Polsce Kościół jest tak właśnie traktowany. Jest albo na piedestale, albo opluwany. Może należałoby wypróbować drogę środka?

Anna Suchcicka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki