Ostatni tydzień lutego na krajowym rynku paliw odznaczał się dużą zmiennością cen przy rekordach dziennej sprzedaży paliw na stacjach. Atak Rosji na Ukrainę spowodował gwałtowny wzrost cen ropy naftowej Brent o ponad 11 USD/bbl (baryłka) do ok. 106 USD/bbl.
- Na szczęście dobra informacja jest taka, że ceny ropy naftowej przestały rosnąć. W piątek rano (25.02) ropa Brent kosztował ok. 101 USD/bbl. Jednak w czwartek (24.02) w południe średnio za litr benzyny Pb95 i oleju napędowego płaciliśmy w Polsce jeszcze 5,57 i 5,62 zł. W piątek rano na większości stacji paliw ceny zbliżyły się do średniego poziomu 5,80-5,90 zł/l. Wszystko wskazuje na to, że w perspektywie najbliższych dni za litr benzyny Pb95 i ON zapłacimy w granicach 5,80-6,20 zł/l, zależnie od konkurencji i charakterystyki lokalnego rynku – tłumaczy Rafał Zywert, analityk BM Reflex
Zauważa też, że wyższe ceny to efekt dynamicznych wzrostów cen hurtowych, które w ciągu ostatniego tygodnia w przypadku Pb95 zdrożały o 37 gr/l, a w przypadku diesla o 45 gr/l.
Paniczna reakcja kierowców kupujących paliwa na zapas (także do kanistrów) i kolejki na stacjach paliw sprawiły, że dzienny wolumen sprzedaży wzrósł nawet 5-krotnie. Skutkiem tego szturmu (także w Podlaskiem) był brak paliwa na niektórych stacjach.
- Sytuacja powinna wrócić do normy w ciągu kilku dni. Dziś mamy pewne uspokojenie na rynku, bo na giełdzie londyńskiej produkty gotowe staniały o około 35 USD i wszystko wskazuje na to, że w czasie weekendu można się spodziewać nawet jakiejś obniżki cen paliw na poziomie hurtu. To może sięgać od 10 do 30 gr/l. Ceny z czwartku sami sobie zafundowaliśmy, mimo tego, że nie był żadnych przesłanek ku temu, że zabraknie nam paliwa czy grozi nam zamkniecie dostaw. Po prostu Polacy, tak jak przed pandemią zapełniali sobie spiżarnie, teraz postanowili zapełnić zbiorniki aut i kanistry paliwem. A właściciele stacji nie byli do tak dużego popytu przygotowani. Musieli więc domawiać paliwo, niektórzy np. trzykrotnie i w piątek rano zamówili kolejną dostawę – tłumaczy Dorota Gudaś, analityk BM Reflex.
Jak dodaje, wobec dużego popytu, kolejne dostawy były już w innych cenach i ceny paliw na stacjach rosły, na niektórych bardzo. Na szczęście, w piątek Orlen rozwiązał umowy właścicielami dziewięciu stacji benzynowych, którze chcąc wykorzystać panikę kierowców, kupujących paliwo na zapas, wprowadzili nadmierne, a wręcz spekulacyjne podwyżki (na jednej ze stacji benzyna i ON kosztowały nawet 9,99 zł/l - red.). Koncern zapowiedział też, że to nie koniec takich działań.
- Widziałam w piątek na stacjach ceny od 5,67 do 5,84 zł/l, ale na stacjach, które nie mają konkurencji, ceny mogą na razie osiągać granice 6 zł/l. Najbliższe dni pokażą, co się będzie z cenami działo, gdy zaczną hamować emocje. Taniej może być w przyszłym tygodniu, gdy stacje zaczną zamawiać nieco tańsze paliwo w hurcie - przewiduje Dorota Gudaś.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Oddano hołd ofiarom Zbrodni Katyńskiej. Złożono wieniec na grobie Kazimierza Sabbata
- Szef MSZ: Albo Rosja zostanie pokonana, albo będzie stała u naszych granic
- Lecisz do Londynu? Uważaj. Na słynnym lotnisku rozpoczynają się strajki
- Niedziela była wspaniała. A jaki będzie poniedziałek? Sprawdź prognozę pogody